Cześć!
Jakiś czas temu załapałam się w jednej z akcji
Orientany do testów ich nowych masek pod oczy. Mówiąc szczerze, to jestem laikiem jeśli chodzi o naturalne kosmetyki, więc średnio znam produkty tej marki. Jednak już miałam z nią do czynienia. Moje pierwsze spotkanie z tą marką było z balsamem do ust z różą japońską chyba z rok temu. Była to porażka, bo nie byłam w stanie znieść tego zapachu pod nosem i balsam oddałam znajomej
Nuneczce. Kilka miesięcy temu udało mi się wygrać balsam z granatem i liczi w jednej z akcji Orientany i to już był strzał w dziesiątkę. Używanie go jest dla mnie przyjemnością, bo zapach trafia w mój wąski zakres tolerancji. Przechodząc do rzeczy. Zostałam wybrana do napisania recenzji ich nowej maski pod oczy i o tym będzie ten post.
Zapraszam! :)
Zacznijmy od tego, że w opakowaniu otrzymujemy dwa płatki pod oczy, które są oddzielone niebieskimi płatkami. Płatki właściwe mają kolor przezroczysty. Pojemniczek jest wypełniony serum, którym przesiąknięte są płatki. Mikstura jest prawie pozbawiona zapachu, a przynajmniej jest na tyle delikatny, że w ogóle nie drażni.
Aplikacja jest w sumie bezproblemowa. Płatkiem łatwo manipulować, żeby dopasować go do naszego kształtu oka. Maska nie wymaga pozycji leżącej i nie zsuwa się. Dla mnie jednak stosowanie masek, to relaksujący rytuał i czym prędzej pobiegłam poleżeć w moim ciepłym łóżeczku na ok. 25 minut.
Jak widać początkowo płatek na skórze jest przezroczysty, ale z czasem wysycha i staje się biały. Poniżej płatek tuż po zdjęciu go z twarzy.
Efekt końcowy tego zabiegu jest całkiem obiecujący. Poniżej moje oko tuż po zdjęciu płatka.
Moja opinia
Generalnie ciężko mi się ustosunkować tylko po jednym zabiegu, bo jestem w stanie tylko ocenić czy obietnica o efekcie natychmiastowym jest spełniona, ale jak maska działa na dłuższą metę już nie mam pojęcia.
Tuż po zdjęciu płatków faktycznie zauważyłam zmniejszenie cieni i przebarwień pod oczami. Okolica pod oczami była taka czysta, jakby rozbielona (no wiecie o co chodzi ;)). Do tego maska naprawdę ma świetne działanie nawilżające, a skóra po zdjęciu płatków była wg mnie fajnie ujędrniona. Zmarszczki w magiczny sposób nie zniknęły, ale w sumie nie mam ich za wiele. Z tego wniosek, że obietnice producenta co do działania natychmiastowego są w pewnym stopniu spełnione.
Jednak po kilku dniach (po ok. dwóch) wszelkie cienie i przebarwienia zaczynają wracać do pierwotnego stanu. Stąd pojawia się moje pytanie: czy regularnie stosowana ta maska ma działanie długotrwałe i czy przebarwienia zostają trwale wybielone? Jeśli tak, to byłby to produkt cud, a tak to moja ciekawość pozostaje niezaspokojona.
Cena 10 zł za taki jednorazowy zabieg jest wg mnie trochę za wysoka, bo jeśli wziąć sobie do serca zalecenia producenta o stosowaniu jej 3 razy w tygodniu, to to trochę sporo wychodzi, bo ok. 120 zł miesięcznie i w takim przypadku, moim zdaniem tę kwotę lepiej zainwestować w dobry krem.
Fakt, że otrzymałam maskę do testów, nie wpłynął na moją opinię.
Znacie tę maskę? Używałyście? A może ktoś z Was może się wypowiedzieć o jej długotrwałym stosowaniu i działaniu?
Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach z Orientaną. Piszcie w komentarzach! ;)
Domi.
Miałam kiedyś z tej serii krem pod oczy i był świetny
OdpowiedzUsuńno po tej masce zastanawiam się nad kupnem kremu ;D szkoda mi na takie jednorazowe przyjemności :)
UsuńNie używam niczego pod oczy, A POWINNAM. Jakoś nie jestem wytrwała w stosowaniu. Zwyczajnie mi to przeszkadza i nie mogę się przyzwyczaić :( Kupuję krem, używam kilka razy i o nim zapominam. Może płatki to lepsze rozwiązanie :) Myślę, że 3 razy w tyg dałabym radę ;) Ale faktycznie, wtedy to jest duży koszt.
OdpowiedzUsuńoj skąd ja to znam. też kremów pod oczy u mnie kilka i jakoś brak mi systematyczności ;D
Usuń