Cześć!
Tak się złożyło, że w ostatnią sobotę 15 lutego miałam bardzo napięty grafik. Fanki na facebooku już to pewnie wiedzą. Po prostu od samego rana na nogach. Najpierw praca, a później przyjemności i wszystko zgrane na styk. Przekroczyłam wszelkie granice czasoprzestrzeni, żeby się ze wszystkim wyrobić i ostatecznie udało mi się trafić do
Pochwały Niekonsekwencji na spotkanie blogerek tylko z niewielkim opóźnieniem. Generalnie na wstępie warto wspomnieć, że spotkanie miało cel szczytny, bo chciałyśmy wspomóc pewnego małego szkraba o imieniu
Staś.
Zapraszam na relację! :)
Zacznę od tego, że odwiedziły nas przedstawicielki 3 firm:
Palmer's,
Maroko Sklep oraz
Craft'n'Beauty. Przedstawiły nam marki i pozwoliły przetestować kilka produktów na miejscu. Od Palmer's każda z nas dostała spersonalizowany upominek, a od Maroko Sklepu miałyśmy do wyboru aż 3 warianty zestawu. Dodatkowo pani Renia z Maroko Sklepu pokazała nam jak używać oryginalnego arabskiego kohlu i generalnie od soboty się z nim nie rozstaję. ;)
Głównym elementem spotkania, na który wszystkie czekałyśmy z zapartym tchem, to loteria charytatywna. Dostałyśmy podarki od firm i miałyśmy grubo ponad 40 losów. Tak, to nie ściema i też sponsorowałam spotkanie i nagroda ode mnie i
Beaty powędrowała do
Yasminelli.
Nie muszę chyba mówić, że każda z nas kupiła więcej niż jeden los? Okazało się, że zebrałyśmy ponad 600 zł, co jest chyba całkiem niezłym wynikiem. ;)
Stasiowi można też pomóc zbierając korki od butelek i przekazując 1% podatku. :)
Sponsorzy spotkania:
I sponsorzy loterii:
To co przywiozłam ze spotkania wszystko razem zajęło mi całkiem sporo miejsca na łóżku. Jeszcze dostałam na loterii koszulkę z napisem, który jest po prostu stworzony dla mnie: "- I need... - Me? - No, chocolate", ale zapomniałam ją uwiecznić na zdjęciu.
Na koniec niestety kilka niemiłych słów.
Otóż okazuje się, że są na tym świecie osoby, które mają po prostu sieczkę z mózgu. Od samego początku pewne osoby chciały spotkanie zniszczyć, a organizatorce
Oli wręcz grożono. Nie wiem jakim BAŁWANEM I BEZMÓZGIEM trzeba być, żeby się czegoś takiego dopuścić ze zwykłej zazdrości chyba, bo z czego innego. Przecież Ola jest przemiłą osobą, a spotkanie miało naprawdę cel szczytny. Generalnie sabotażystkom życzę, żeby na przyszłość użyły swojego organu zwanego MÓZGIEM, jeśli go jeszcze posiadają, w co szczerze zaczynam wątpić, zanim dopuszczą się czegoś podobnego.
Ja jestem w ciężkim szoku. Już byłam w szoku po poprzednim spotkaniu, kiedy to pewne agentki miały problem z zapłaceniem składki 10zł na koszty organizacji spotkania, bo to za wysoka kwota przecież. Nie wspomnę, że domagały się też cateringu i to najlepiej za darmo. Poniżej krytyki jest dla mnie fakt, że za swoją kawę ktoś po prostu bezczelnie nie zapłacił. Dlatego też od komentowania poprzedniego spotkania się powstrzymałam, bo nie miałam nic miłego do powiedzenia.
Pocieszający jest fakt, że tym razem chociaż takie sytuacje nie miały miejsca i spotkanie pomimo sabotażu doszło szczęśliwie do skutku. Co więcej udało się - cel osiągnęłyśmy i pomogłyśmy maluchowi. Okazuje się, że przy odrobinie wysiłku można łączyć przyjemne z pożytecznym i przy okazji pogaduch blogerskich można komuś realnie pomóc. Dla mnie super! :)
Żeby miło jednak zakończyć. Mistrzowskie zdjęcie ze spotkania zrobione przez przedstawicielki Palmer's. Jesteśmy na facebooku marki! Domi, Nuneczka i Michałosia pozdrawiają! ;)
***Wszelkie zdjęcia dzięki uprzejmości koleżanek blogerek, bo ja oczywiście nie mam głowy i zapomniałam aparatu...***
PS. Szykują się zmiany. Zdradzę po weekendzie. ;)
Domi.
Oj, zgadzam się z tym, ze sabotazysci pokazali swój poziom, który był niższy niż dno... ale najważniejsze że spotkanie nam się udało :-) i żaden kretyn tego nie zepsuł!
OdpowiedzUsuńja nie rozumiem po co ludziom psuć krew. naprawdę. dzięki za spotkanie :)
UsuńBrawo! :) Oby tak dalej, pomaganie innym to najcenniejsze co możemy z siebie dać :*
OdpowiedzUsuńno ja jestem jak najbardziej za tym, żeby właśnie spotykać się w takich celach, żeby przy okazji pomóc komuś :)
Usuń