21 lutego 2013

O Carmexach słów kilka

Doszłam do wniosku, że w końcu coś wypadałoby napisać o tych legendarnych balsamach do ust. Na zachętę napiszę, że testując je na sobie naprawdę się o tym przekonałam, że są bardzo dobre. Szczerze Wam je polecam. 


Obiektami moich testów były Carmex moisturising lip balm wiśniowy i truskawkowy, Carmex balsam moisture plus i tradycyjny Carmex w słoiczku. Zapraszam na recenzje! 




Na początek kilka słów o balsamach smakowych. Faktycznie mają właściwości nawilżające i pielęgnujące usta. Nie przepadam za taką formą Carmexów, bo jakoś nie lubię błyszczyków i nigdy nie lubiłam takich tubek, bo zawsze mam problem z wyciśnięciem odpowiedniej ilości produktu i tutaj też to mam - raz za dużo, a innym razem za mało. Zdecydowanie na plus jest tu zapach owoców, który tłumi oryginalny zapach balsamów Carmex, który wg mnie nie należy do najpiękniejszych. Wiśniowy jest dość intensywny i ma taką jakąś goryczkę w sobie, natomiast truskawkowy pachnie bardzo słodko. Ogólnie nie jestem fanką truskawkowych kosmetyków, ale jeśli mam wybierać między tymi dwoma to przyjemniej pachnie truskawkowy. Zauważyłam też, że wiśniowy Carmex daje trochę większe uczucie mrowienia na ustach, które średnio mi się podoba. 


Carmex moisture plus to mój ulubieniec zdecydowanie. Wg mnie trochę intensywniej nawilża mi usta, a do tego lepiej mi odpowiada forma sztyftu. Bardzo podoba mi się zapach waniliowy, który jest taki trochę smakowity i kojarzy mi się z ciastkami. Stosuję go jak wychodzę z domu na mróz, ale też po prostu co jakiś czas wyjmuję z torebki jak czuję, że mam suche usta. Nie odczuwam mrowienia na ustach używając go i to w sumie chyba też jest powód dlaczego go tak lubię. 


Na koniec główna legenda. Carmex w słoiczku. Poddałam go szerszym testom i postanowiłam się podzielić z Wami wynikami. 

  • Z ciekawszych historii to stosowałam go trochę na łokcie. Poza natłuszczeniem, które mi przeszkadzało, to zaobserwowałam zmiękczenie skóry. Wiadomo, że skóra na łokciach bywa taka szorstka i Carmex sobie z tym radzi. Jednak nie zaobserwowałam bardziej długotrwałego czy spektakularnego efektu. Może to wynikać z faktu, że stosowałam Carmex na łokcie na noc i po prostu wycierał się w pościel.
  • Już pisałam Wam kiedyś, że na mrozie strasznie wysusza mi się skóra na brodzie. Jak mi się coś takiego przydarzyło, to spróbowałam stosować na to właśnie ten Carmex i dawało mi to nawet ulgę. Było owszem uczucie mrowienia, ale skóra przestawała być też taka napięta, troszkę się nawilżała i lepiej było. Na nos też działało, tylko zapach już gorzej było mi znieść. 
  • Na sam koniec moje totalne odkrycie, za które uwielbiam Carmex w słoiczku. Przy spadku odporności miewam opryszczki. Te z Was, które również je miewają to wiedzą, że jak ona się pojawia to stopniowo i towarzyszy temu takie uczucie mrowienia, a potem rośnie i czasami usta wyglądają jak spuchnięte. Pewnego dnia jak tylko to poczułam, że pojawi się opryszczka, to sięgnęłam po Carmex i zaczęłam go stosować co kilka godzin, nawet nie tak często wcale. Byłam w sumie w szoku, bo po pierwsze Carmex zablokował jej dalszy rozwój i została taka mała, a po drugie nawet szybko mi ją wyleczył. Magia! 


Mam nadzieję, że Was nie zanudził ten przydługawy post i że dotrwałyście do końca! Jutro będę miała zabieg u kosmetyczki kwasami i nie wiem czy tak prędko wrzucę makijaż bellydancer, bo nie wiem jak na to zareaguje moja twarz. Jeśli będzie przyzwoicie to może w weekend cyknę tutorial. Będziecie chciały relację z takiego zabiegu? W sumie sama jestem ciekawa efektów i mogłabym cośtam skrobnąć dla tych z Was walczących z niedoskonałościami cery. 

Do następnego!
Domi. 

7 komentarzy:

  1. Z mojego punktu widzenia21 lutego 2013 22:01

    Ja mam w sztyfcie, a następnym razem zakupię w słoiczku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczarowanaa21 lutego 2013 22:06

    ja nie miałam żadnego ale ostatnio strasznie mnie kusza ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. narja22 lutego 2013 09:11

    Nigdy nie miałam żadnego z Carmexów i jakoś mnie do nich specjalnie mocno nie ciągnie, jakiś taki wyjątek z nimi mam, bo z reguły jak o czymś czytam to zapala mi się lampka "chcę to" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy22 lutego 2013 15:50

    ja nie lubie w carmexach , tego uczucia mrowienia ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. QueenIris22 lutego 2013 16:35

    Mam wiśniowy i w sztyfcie - genialne balsamy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Joanna Wolinska25 lutego 2013 12:54

    wstyyd, ale ja nie mam ani pół. na wiśniowy mnie chyba namówilaś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolorowy Świat Ani4 marca 2013 06:28

    Niestety ja nie lubie Carmexu:(szczypanie,mrowienie z jednoczesnym uczuciem chlodu brr dla mnie niestety okropne :( i spektakularnego nawilzenia tez nie zauwazylam...zostaje przy moim umochanym balsamie Tisane:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej!

Na wszelkie pytania odpowiadam pod komentarzem.

Pamiętaj, że to nie jest miejsce na reklamę. Komentarze z reklamami automatycznie trafią do spamu.